Dlaczego? Cuckold to zdrada kontrolowana, w której partnerka (hotka, czyli gorąca żona) ma pełną swobodę seksualną, a jej partner (rogacz) pomaga jej w wyborze partnera, z którym go zdradzi. Zdrada może się odbywać w obecności partnera lub pod nieobecność partnera, jednak musi on o wszystkim wiedzieć. Tłumaczenia w kontekście hasła "zdradach" z polskiego na angielski od Reverso Context: Po tych wszystkich tak zwanych zdradach, powinieneś zrobić to z rozkoszą. Doda o zdradach Radka Majdana. Piosenkarka mimo upływu lat czasami wraca wspomnieniami do swojego małżeństwa z piłkarzem. Fast Money. Tak się składa, że po raz kolejny proponujemy Wam okładkę z celebrytami. Droczy Czytelnicy! Tym razem pretekstem jest rozgrzewający media na całym świecie rozwód słynnej pary aktorskiej Jolie–Pitt. Jednak – jak zawsze w FORUM – staramy się znaleźć nieoczywisty klucz do głośnej historii. Nie znajdziecie więc u nas pikantnych szczegółów i opowieści o małżeńskich zdradach – tych pełno w tabloidach i kolorowych magazynach. My proponujemy Państwu opowieść o tworzeniu perfekcyjnej maszyny marketingowej pod nazwą Brangelina. Jak to się stało, że para zrzuciła z siebie początkowe odium „rozbijaczy małżeńskiego szczęścia”, by stworzyć rodzinę idealną, która zarabiała na swej popularności miliony dolarów – przeczytacie w najnowszym FORUM. Jak zawsze zaproponujemy też Państwu „Echa Polskie”, ale tym razem zupełnie nieoczywiste, bo zasadniczo oderwane od bieżącej polityki. Reporterka niemieckiego „Suddeutsche Zeitung” przyjechała do Polski, by przyjrzeć się fenomenowi opętań. Rozmawiając z kolejnymi bohaterami, psychologami i księżmi egzorcystami, rusza tropem szatana, który ostatnio nad Wisłą ujawnia się w całej swej mocy. Za nami pierwsza debata prezydencka w Stanach Zjednoczonych. Nie próbujemy dociekać, kto został jej zwycięzcą, ale zwracamy uwagę na mało znane zjawisko – im bliżej do wyborów, tym częściej pojawiają się hakerzy, atakujący amerykański system wyborczy. Kto za nimi stoi? Czy są w stanie wpłynąć na wynik wyborów? Aktywizują się hakerzy, aktywizują się także terroryści. W FORUM prezentujemy wyniki śledztwa, kto stał za ostatnimi wybuchami bomb w Nowym Jorku. Zapewne nie ci sami, co za udaremnionymi zamachami w Paryżu. Te ostatnie mówią nam jednak o ostatecznej broni, jaka została terrorystom z Państwa Islamskiego – teraz na front samobójczej walki rzucają kobiety, z natury mniej podejrzane dla wszystkich służb bezpieczeństwa. Gdy brak spektakularnych ataków i akcji pacyfikacyjnych, świat zapomina o palestyńsko-izraelskim konflikcie. Tymczasem wciąż giną w nim niewinni ludzie. Nasz reportaż z Hebronu pokazuje politykę izraelskiej armii, która ma za zadanie utrzymać Palestyńczyków w strachu – i to wszelkimi metodami. „Robimy rzeczy straszne, ale po to, żeby oni się bali i nie zaatakowali nas, Żydów” – tłumaczy młody żołnierz. Czy ta strategia się sprawdza? Czy tu jeszcze w ogóle można na zimno mówić o „strategii”? Na pewno – póki co – sprawdza się strategia handlarzy żywym towarem, którzy mamią młode Nigeryjki perspektywą dobrej pracy w Europie, by wywieźć je do Paryża, gdzie dziewczyny – z ogromnym długiem, który jakoby mają wobec sutenera – wylądować na ulicy bądź w burdelu. Kolejność jest prosta – najpierw są łamane, potem szlifują umiejętności na klientach z własnego kręgu kulturowego, by ostatecznie oszlifowane trafić do paryskiego lasku Vincennes, gdzie mogą dostąpić zaszczytu obsługi białej publiczności. Wyrwać się z tego piekielnego kręgu nie jest łatwo, ale są takie, którym się udaje. Niektóre uciekają w normalność, starając się zapomnieć o koszmarze, ale są i takie bohaterki, które angażują się w pomoc koleżankom wciąż pozostających w łapach seksgangów. Dosyć już koszmarów, prawda? Dlatego dla odprężenia proponujemy Czytelnikom wycieczkę do Castel Gandolfo. Linia kolejowa z Watykanu do letniego zamku papieży przez dziesięciolecia była najbardziej ekskluzywnym połączeniem kolejowym na świecie. Ale papież Franciszek otworzył drzwi swojego pociągu dla wszystkich chętnych. Gdy już odpoczęliśmy w papieskim zamku, przenosimy się w przestrzeni (ale, niestety, nie w czasie) do Dagestanu, gdzie do dziś praktykuje się rytualne obrzezanie dziewczynek. Prymitywnymi narzędziami, bez znieczulenia, usuwa im się łechtaczki, a nawet wargi sromowe. Choć to teoretycznie zakazane, wszyscy przymykają na to oko, by w młodej muzułmance stłumić „niebezpieczny popęd seksualny”. Tymczasem Richard Dawkins w rozmowie z „Suddeutsche Zeitung” przekonuje, że „podstawowa zasada, że seks to frajda, jest mocno wryta w nasze umysły”. I rozwija swoją teorię selekcji naturalnej, tłumacząc jednocześnie, jak zakłóca ją współczesna kultura. Mówi też, co zrobiłby, gdyby jednak spotkał kiedyś Boga. Co? Poczytajcie w FORUM! Na koniec dwa teksty z różnych powodów egzotyczne. Najpierw, dla wytchnienia, proponujemy Państwu wizytę na rajskich plażach Tajlandii, by potem zabrać Was do Kenii. Nie, nie na plażę, ale w mroki kenijskiej dżungli, gdzie kilkadziesiąt lat temu wybuchło antykolonialne powstanie Mau-Mau, lecz dopiero dziś wychodzą na światło dzienne okrucieństwa Brytyjczyków, zwalczających powstanie plemienia Kikuju. Zapraszam do lektury! Paweł MoskalewiczRedaktor naczelny Jeszcze niedawno media donosiły o zdradach małżeńskich prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego i jego małżonki Carli. Sprawą zajęła się paryska prokuratura, która wszczęła śledztwo w sprawie rozpowszechniania tych plotek. Według doradców szefa państwa, pogłoski owe są wynikiem politycznego spisku. Pierwsze podejrzenia padły na byłą minister sprawiedliwości Rachidę Dati. Plotki mówiące o rzekomych pozamałżeńskich relacjach pierwszej pary Francji pojawiły się blisko miesiąc temu na blogu prowadzonym na serwerze francuskiej gazety "Journal du dimanche" ("JDD"). Te doniesienia, choć pominięte przez poważną prasę francuską, zrobiły furorę w mediach zagranicznych, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. Jako osobę mającą rozpuszczać te pogłoski media wskazywały byłą francuską minister sprawiedliwości Rachidę Dati, która temu stanowczo poinformowały we wtorek francuskie media, policja - na wniosek właściciela samego "JDD", wydawnictwa Hachette Filipacchi - wszczęła wstępne śledztwo przeciw autorowi wspomnianego bloga. Hachette Filipacchi jest filią grupy Lagardere, którą kieruje Arnaud Lagardere, uchodzący za bliskiego znajomego prezydenta Sarkozy' przedstawicieli prokuratury właściciel "JDD" tłumaczy pozew tym, że publikacja plotek o życiu prywatnym pary prezydenckiej "zaszkodziła wizerunkowi firmy i jej wiarygodności". Jak dodaje agencja AFP, po publikacjach na blogu dyrekcja "Journal du dimanche" ogłosiła dymisję dwóch pracowników zamieszanych w aferę: szefa swojej strony internetowej oraz autora sławetnego ostatnich dniach doradcy prezydenta Sarkozy'ego sugerowali publicznie, że pojawienie się plotek o problemach małżeńskich pierwszej pary Francji wynika z politycznego spisku, wymierzonego w przez agencję Reutera wypowiadający się anonimowo dziennikarze "Journal du dimanche" uznają natomiast wszczęcie śledztwa w tej sprawie za rezultat nacisków z Pałacu winna była minister?Według tygodnika satyrycznego "Le Canard enchaine", powołującego się na źródła policyjne, główną rolę w rozpowszechnianiu wspomnianych plotek miała odegrać była minister sprawiedliwości, a obecnie eurodeputowana Rachida Dati. "Le Canard enchaine" twierdzi, że właśnie z tego powodu prezydent Sarkozy polecił odebrać ostatnio Dati jej służbowy samochód oraz eskortę zdementowała jako całkowicie fałszywe informacje o jej roli w kwestii plotek o małżeństwie Sarkozych. Zagroziła też pozwaniem do sądu pod zarzutem zniesławienia każdego, kto będzie ją o to im fot. Fotolia Moje przyjaciółki uważają, że jestem kompletnym życiowym cudakiem i nie potrafię się odnaleźć w szarej rzeczywistości. Zupełnie jakbym z księżyca spadła. Ja mam na ten temat odmienne zdanie. Jak większość dziewczyn z mojej klasy poszłam na studia, wyszłam za mąż, urodziłam dwoje dzieci. Rodzice nie byli biedni, ale też nie na tyle bogaci, by nam wiele pomóc. Dorabialiśmy się więc wszystkiego sami i dzięki temu cieszyły nas drobnostki. Te 10 lat szybko minęło Nadal byliśmy młodzi, oboje nadal mieliśmy siły i ochotę robić karierę zawodową, za to w naszym życiu osobistym zaczęło się coś sypać. – Nie czujesz, że stajemy się sobie coraz bardziej obcy? – zapytałam męża któregoś razu, czym wywołałam na jego twarzy bezbrzeżne zdumienie. Stwierdził tylko, że nie ma pojęcia, o co mi chodzi, i że on nadal mnie kocha. Po tych słowach zamiast w usta pocałował mnie w czoło i wrócił do czytania gazety. Gdyby ktoś poprosił mnie o ocenę naszego związku, to na 100 punktów dałabym tylko 60, ze wskazaniem, że zmierza on w chłodne strefy małżeńskiego pożycia. Długo nikt nie mógłby mi zarzucić, że nie starałam się w być atrakcyjna, intrygująca, wesoła. Pewnego dnia doszłam jednak do wniosku, że nie tylko ja mam obowiązek starać się o to, żeby w naszym domu było ciepło, przytulnie i miło. Faceci nie są już głowami rodzin w pierwotnym znaczeniu tego zwrotu. Nie jest tak, że coś im się od nas należy, bo przynoszą do domu pieniądze. Dziś my, kobiety, tak samo jak oni ciężko pracujemy, podobnie jak oni znosimy stresy i wszelkie niepowodzenia zawodowe. Niestety, większość mężczyzn kompletnie to ignoruje, za to nadal oczekuje żon uśmiechniętych i opiekuńczych, które są jednocześnie praczkami, kucharkami i niańkami dzieci, które raczyli im „zrobić”. Kiedy zatem ja przestałam się starać, dom stawał się coraz chłodniejszy, aż w końcu doszło do tego, co nieuniknione. Pewnego dnia moja przyjaciółka zaprosiła mnie na kawę. – Wiesz, jest mi bardzo przykro, ale muszę ci o czymś powiedzieć... – zaczęła niepewnie. – Nosiłam się z tym już tyle czasu i zawsze powtarzałam sobie: „Jeszcze nie dziś” . – W czym problem? – spytałam nieco zniecierpliwiona. – To dla mnie trudniejsze, niż sądziłam, ale w końcu powinnaś to wiedzieć… – plątała się, więc postanowiłam jej pomóc.– Chodzi ci może przypadkiem o to, że mąż mnie zdradza? – Skąd wiesz? – zdumiała Na początku oczywiście nie miałam o niczym pojęcia, więc mieszkający ze mną casanova był przekonany, że jest oszustem idealnym. Może gdybym zwracała na niego większą uwagę, szybciej domyśliłabym się, co w trawie piszczy. Odkryłam to przez przypadek Wiosną zorganizowaliśmy w naszym domu imprezę. Jak za dawnych lat, każda para miała ze sobą przynieść alkohol i coś do zjedzenia. Wyznaczona osoba została także zobowiązana do przygotowania taśmoteki, która nie wykraczałaby przebojami poza lata dziewięćdziesiąte. W trakcie tejże zabawy ktoś zapytał mnie o Grzesia, gdzie się podział. Zaczęłam więc go szukać. Nie było go w salonie na dole, ani w kuchni, ani w łazience. W naszej sypialni też męża nie zastałam, w pokoju gościnnym również. Byłam pewna, że z przyjacielem zaszył się u naszego syna i pokazuje mu najnowszą grę komputerową. Cóż, chłopcy czasem nie wyrastają z marzeń o zostaniu kapitanem Klossem, Supermanem czy agentem 007. Gdy jednak znalazłam się pod drzwiami pokoju synka, nie usłyszałam odgłosów typowej strzelanki, a ciche pojękiwania. Zajrzałam do środka: Grześ obłapiał półnagą koleżankę ze studiów, rozłożoną na biurku naszego dziecka. Gapiłam się na nich chwilę, po czym powiedziałam: „Przepraszam” i zeszłam na dół. Według zaproszonych gości tamten wieczór był jednym z najbardziej z szałowych, które kiedykolwiek u siebie zorganizowaliśmy. Jedynymi osobami, które uważały inaczej, byłam ja, mój mąż i jego kochanka, która szybko się ulotniła. Najwyraźniej mój małżonek oczekiwał, że zrobię mu karczemną awanturę. Tak się jednak nie stało. Kazałam mu się jedynie wynieść z naszej sypialni i poprosiłam, żeby złożył pozew o rozwód. Był zaskoczony, że nawet nie podniosłam głosu, ale potulnie wykonał wszystkie polecenia. Pierwsza rozprawa została wyznaczona dopiero za kilka miesięcy Do tego czasu, jak zdecydowałam, będziemy żyli z Grzegorzem pod jednym dachem i próbowali spokojnie rozwiązać wszystko, co zawiązywaliśmy przez ostatnie dwanaście lat. Moje przyjaciółki uznały, że jestem głupia, że nie wyrzuciłam wiarołomcy i że wtedy w ogóle nie zrobiłam afery. – Przecież mogłaś tę lafiryndę wywlec za ucho z pokoju Maksia i pokazać ją wszystkim gościom! – stwierdziły. – Po co? – wzruszyłam ramionami. – Jak to po co?! Żeby mieć niepodważalny dowód, że drań cię zdradził! Podczas rozwodu byłabyś panią sytuacji! Prawdę mówiąc, kompletnie nie leżało w mojej naturze, by z krzykiem szarpać się z kimś, kogo mój mąż wolał ode mnie. – Obiektywnie rzecz biorąc – zaczęłam im spokojnie tłumaczyć – on ma takie samo prawo do wolności i wyboru jak ja. Wybrał inną. Nie jestem właścicielką swojego męża, a on moim psem, żebym przez to nabyła prawo do obicia go smyczą. – Może także chcesz równo podzielić wasz majątek?! – to była ironia, ale… – Właśnie tak zamierzam zrobić. Żebyście widzieli ich miny – To na pewno stres. Jeszcze ci przejdzie, kobieto – stwierdziła Aneta, a Karolina energicznie jej przytaknęła. Mój mąż, podobnie jak koleżanki, był zdezorientowany moją postawą. – Zawiniłem – przyznał pewnego dnia cierpiętniczym głosem. – Możemy jeszcze spróbować to wszystko naprawić. Powiedz tylko, że tego chcesz… Nie chciałam. Nie miałam zamiaru niczego naprawiać. Po co przedłużać agonię? Mama mi mówiła, jak za jej moich młodych lat chodzili po podwórkach druciarze. Naprawiali garnki, lutując w nich dziury. To starczało na kilka gotowań. Potem w tych samych miejscach co poprzednio znów wypalały się dziury, tym razem o wiele większe. Byłam pewna, że podobnie byłoby z moim małżeństwem. Takiej „dziury” w małżeńskim garnku już niczym nie da się zalepić. Fakt, niektórzy próbują, wmawiają sobie, że warto, że trzeba, dla dobra… Czyjego? Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że mężczyzna, którego jeszcze nie tak dawno nazywałam mężem, już umarł, a zatem powinnam godnie go pochować. Utwierdzał mnie w tym chociażby stan psychiczny jednej z moich znajomych, która rozwodzi się z mężem od czterech lat i przez cały ten czas stale przekonuje wszystkich wokół, że już niedługo puści drania w skarpetkach. Przez te 1460 dni schudła, zbrzydła i zgorzkniała. Na jej twarzy na stałe zagościł zły, jadowity uśmieszek. Ona już nie potrafi myśleć o niczym pozytywnie. Nienawiść ją posiadła całkowicie i ostatecznie. Niegdyś była wspaniałą i wszystkim przyjazną szefową działu. Natomiast teraz, gdy pojawia się w pracy, jej podwładni milkną z lękiem. Ja za to, tak jak sobie postanowiłam, jesienią rozwiodłam się z mężem szybko i bezboleśnie. No, prawie bezboleśnie. Mój niedawny ukochany ubzdurał sobie bowiem, że ponieważ jestem tak naiwna, to odda mi tylko czterdzieści procent naszego majątku. Dobroć niekiedy inni uznają za coś złego, zrozumienie za słabość, brak chęci walki za tchórzostwo. Grzegorz przekonał się jednak, że niewiele ze mną wygra Kiedy zaczął się stawiać, na rozprawie poprosiłam sędziego o krótką przerwę. Na korytarzu pokazałam mu fotkę, jak leży na biurku naszego syna i robi swoje, a pod nim świetnie widać naszą wspólną półnagą koleżankę. Wcale nie byłam taka głupia, jak niektórzy sądzili. Bo tak naprawdę zanim powiedziałam: „Przepraszam”, wyciągnęłam komórkę i z ukrycia pstryknęłam im fotkę. Tak na wszelki wypadek. Na małżeńską stypę zaprosiłam wszystkie przyjaciółki, które były na moim wieczorze panieńskim. W pewnej chwili Aneta nie wytrzymała i spytała mnie wprost, dlaczego to robię. Dlaczego nie szukałam zemsty? Dlaczego jestem taka spokojna i nie widać po mnie złości? Czemu nie rozdzieram szat i myślę tylko o tym, co mnie czeka? Pozostałe koleżanki też jedna przez drugą zaczęły wykrzykiwać, że chcą wiedzieć. Wtedy opowiedziałam im historię, którą kiedyś wyczytałam na kartach pewnej powieści o Dzikim Zachodzie: Mały indiański chłopiec zapytał kiedyś swojego sędziwego dziadka: – Jesteś szczęśliwy? – Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.– Który zwycięży? – dopytywał mały. – Ten, którego codziennie karmię. Czytaj więcej prawdziwych historii:Mój syn ma romans z moją przyjaciółkąCyganka wywróżyła mi 3 małżeństwaPochodził z biednej rodziny, więc kłamał że mnie nie kochaNajpierw chciałam usunąć ciążę, ale wmówiłam mężowi że on jest ojcemWesele mojej córki było koszmarem. Wszystko przez teściową

historie o zdradach małżeńskich